podkładkę śniadaniową techniką quiltingu- pozostało tylko podwinac lamówkę:)-
tutaj odprawilam totalna wolna amerykanke i poszłam bo bandzie bez centymetra, gdyz nie dało się z tego skrawka materiału w koty wykroic czterech takich samych prostokątów:)
pomagała mi dzielnie Calista i podtrzymywałą mnie na duchu w walce z niesfornymi kawałkami materiału;)- dzięki, Kochana!!!
w niedziele za to uszyłam torbę na zakupy zapinaną w kostkę;)- i to mi wyszło!:)
nie wiem, dlaczego pionowe zdjecie wstawia mi się poziomo, wymiekam, wybaczcie!
a ostatnim dziełem u Stefci był pokrowiec na maszynę, który dokańczałam wraz z moimi kociskami w domu;)
Stefciu- goraco Ci dziękuję za cudowną atmosferę,masę śmiechu i cierpliwośc!!!!
W międzyczasie nauczyłam się również nowej techniki Iris Folding u Dobrosławy i się zauroczyłam cudeńkami, które można stworzyc za jej pomocą;))))
bardzo, bardzo gorąco dziękuję, Dosiu za wspaniałe zajęcia i mnóstwo dobrej energii jednocześnie gratulując pierwszych w życiu, ultraudanych zajęc!!!!
Podsumowując- było bosko!!!!!!
Dziękuję Wam Wszystkim ,którzy wraz ze mną się bawiliście!!!!!- i oczywiście Organizatorkom!!!! BRAWO!
Fajna torba:)) pokrowca zazdroszczę :) Kiciuś jak zwykle świetny pozdrawiam Basia
OdpowiedzUsuńWreszcie udało mi się do Ciebie dotrzeć:).
OdpowiedzUsuńW ubiegły czwartek-sobata byłam w Twoim miescie, ale nie miałam odwagi zawracać Ci głowy w taki rodzinny czas.
I się okazało, że dobrze zrobiłam bo widzę, ze i tak byłaś bardzo zajeta.
Podziwiam za rękodzieła i za to, ze na to wszystko znajdujesz czas. Podejrzewam, ze po prostu pomagają Ci Twoje koty (moje niestety są straszne leniuchy, jak ich pani;).
Pozdrawiam:).
Fajne rzeczy ci powychodzily. Moje umiejetnosci na maszynie ograniczaja sie do róznorakich przeszyc, firanek, zaslon, skrócenie nogawek czy rekawów, jakas mala reperacja szwów peknietych, i tyle tylko.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam na mojego blogspota, spirit.
Kochane Moje Dziewczęta;)- cieszę się niezmiernie, ze Was widzę- i bardzo mi miło, że mnie odnalazłyście:))))Veanko- byłam totalnie zakręcona, w czwartek do 19, piatek -doba na karetce, a sobota i niedziela Wrocław. Ale pamiętaj, please, jak będziesz planowała wypad do mojego miasta o sygnale;))) Spiritko- już odnalazłam Twojego bloga- dziękuję!:))) BAsieńko- pokrowiec mogę Ci uszyć;))) pozdrawiam Was gorąco!
UsuńMaurycy, co u Ciebie, po ostatnich wydarzeniach myślałam o Tobie, czy akurat w "tym czasie" nie przypadło Ci być w pracy na karetce?.
OdpowiedzUsuńKochana....cudem uniknelam bycia ofiara tego wycieku, bo mialam tamtedy przejezdzac akurat okolo 13:30, tylko Cos mi kazalo najpierw jechac do miasta po fotki, a potem do pracy do Sosni, a zawsze przez Janków jeżdzę....karetke obslugiwalam dzien poxniej- bylismy tam - masakra:((( cudem w ogóle uratowalo sie nasze miasto i okoliczne wsie, bo byla grozba kolejnego wybuchu z nitki o średnicy 30 cm biegnacej pod tą, ktora sie rozszczelnila i wybuchła, zawór od strony Kalisza nie dał się zamknąć, byl nieszczelny, wyleciałby wsyzstko w powietrze wzdłuż tej nitki, gdyby zassało ogień do wewnątrz- stad nie gaszono bezposrednio płomienia.... nie zapomne tego widoku, jak uciekalam Osiedlową i modlilam sie, zeby jak najszybciej Tarchaly przejechac i znalezc sie poza terenem gazociagu.... widok JAnkowa po masakrze- jak Warszawa po powstaniu:((((( zostaje w pamieci na zawsze.....:(((
Usuńno ładnie... chyba dawno nie zaglądałam skoro znów przenosiny przegapiłam :) szybko zużywasz przestrzeń zdjęciową :) serdecznie pozdrawiam
OdpowiedzUsuńale jesteś, kurolko Droga:)- i bardzo się cieszę, że mnie odnalazłaś;))) wyhaftowałąm właśnie ostatni obrazek na sukienkowym RR!!! pozdrowiooonka;!)
Usuń